
Siadam przy stole.
Dostaję gorzką potrawę,
coś, czego nie zamawiałem.
Coś zgniłego musiało kucharzowi
wpaść do garnka.
Wszyscy jedzą,
a ja nie mam ochoty.
W pracy,
gdy wkładam serce w projekt,
a ktoś rzuci:
„trochę to olewasz, co?”
ten osąd jak ość
zatrzymuje się w przełyku [1].
W długiej kolejce
obcy wzdycha ciężko
i jego frustracja spada na mnie.
Idziemy dalej, a jednak
w ustach pozostaje gorycz [2].
Na parkingu
klakson, krzyk zza szyby.
Nie znam go,
a czuję fetor sytuacji.
Ktoś oczekuje,
że będę zawsze dostępny.
Ale czy ja chcę
być kiedykolwiek dostępny?
Ktoś mówi,
że jestem inny, niż myślał.
A ja chcę być taki,
jak czuję, nie jak widzą.
Cudze.
Moje.
I wtedy przypominam sobie:
nie muszę brać tego do siebie.
To nie moje dania.
Wiara swoim sądom
jest jak tarcza
przed pomyłką kelnera.
A jednak czasem
mam ochotę zjeść coś nie-mojego,
jeśli tylko ktoś inny
podałby to ze szczerym uśmiechem.
Kącik naukowy
[1]
Robert Sapolsky (2004), w książce Why Zebras Don’t Get Ulcers, opisał mechanizm, w którym przewlekły stres — psychologiczny, nie fizyczny — wywołuje realne skutki w ciele.
Długotrwałe napięcie emocjonalne uruchamia hormony stresu (kortyzol, adrenalina), co może prowadzić do zaburzeń trawienia, wrzodów i obniżonej odporności.
To naukowe uzasadnienie dla tego, jak „emocjonalna ość w przełyku” naprawdę potrafi zostać w ciele.
↑ powrót
[2]
W medycynie istnieje zjawisko zwane globus pharyngeus — uczucie „kuli w gardle” mimo braku fizycznej przeszkody.
Badania (Deary, 1995; Koufman, 1991) pokazują, że wiąże się ono z napięciem emocjonalnym i trudnością w ekspresji uczuć.
To przykład, jak emocje potrafią znaleźć somatyczny język — ciało mówi wtedy to, czego nie potrafimy wypowiedzieć.
↑ powrót
Pytania do Ciebie
Kiedy ostatnio ktoś coś zasugerował, a Ty naprawdę rozważałeś, czy to przyjąć?
Czyja prawda wtedy zwyciężyła, ich słowa, czy Twoje czucie?





